Hej!
W końcu ten rozdział.
Jest troszkę krótki i pewnie aż tak nudny, że nie powstrzymacie się od ziewania.
Ja jestem tak zadowolona, bo wygrałam pierwsze miejsce w konkursie z wiedzy o lesie i...
Musiałam się wam pochwalić xD
Nie miejcie mnie tylko za chwalipiętę! :D
No nic...
Zapraszam do komentowania!
O... I chciałabym Was poprosić o zaproszenie na ten blog swoich znajomych, jeśli, oczywiście, możecie.
Jak nie to nie zmuszam.
Jak ty polecisz mój blog - ja też twój :)
_____________________________________________________________
*Perspektywa Rosalie*
Zadzwoniłam do Adelii
pięćdziesiąt razy, a ona nie odbiera! UGH! Chwila… Gdzie jest najbliższy
szpital, w którym leczy się Adelia.? Chyba ten dwie ulice stąd.
Natychmiast się tam
udałam. Okazało się, że dobrze trafiłam. Niestety, u Adelii był już gość, a nie
mogły wejść dwie osoby na raz. To prawdopodobnie Robert. Z kwitkiem pojechałam
do domu. Gdy byłam na miejscu, wykręciłam numer do Phillippa.
- Cześć! – zaczęłam. –
Czemu poszedłeś? Chciałam tylko…
- Ja wiem... Mógłbym
poczekać, gdyby nie to, że…
- Adelia jest w
szpitalu! – łza zakręciła mi się w oku.
- Chwila… Adelia… Kto
to?
- Moja…
I teraz pojawił się
problem… Nie wiedziałam, jak zdefiniować Adelię. Na pewno nie znajoma… W końcu,
wytłumaczyłam mu, że to moja dawna przyjaciółka z dzieciństwa.
- Może mogę w czymś
pomóc? Albo… Nie odpowiadaj. Jadę do ciebie. – powiedział.
Kiedy to oznajmił
trochę ulżyło mi na duszy, a jednak… Płakałam. Płakałam, bo wiedziałam, że
Adelia mnie potrzebuje, a ja nie jestem przy niej. Wiem, że jest o krok od
śmierci. Dlaczego to zawsze ja muszę odczuwać tak wielki smutek?! Dlaczego…
nigdy nie będę szczęśliwa?!!!
-Nie… Nie dam rady…
Dłużej nie wytrzymam! – łkałam jak szalona, gdy nagle w drzwiach stanął
zestresowany Phillipp.
- Cześć! Oj, nie płacz…
To… To było dziwne… On
mnie… Przytulił. Otarł mi łzy z oczu i powiedział, że jestem jego najlepszą
przyjaciółką i, że zawsze będzie przy mnie.
- Jeśli chcesz, możemy
pojechać do szpitala.
Tak też zrobiliśmy. W
końcu, weszliśmy do Sali, gdzie w łóżku leżała Adelia.
- O Boże! –
krzyknęłam. – Adelia? Adi?! ŻYJESZ?!
- Nie martw się. –
powiedział Phill.
- Jak mam się nie
martwić?!
- Możesz zostawić mnie
z nią samych? – wydukał.
- Niby dlaczego?! –
oburzyłam się.
- Proszę! – wrzasnął,
a jego tęczówki zrobiły się jeszcze bardziej krwisto-czerwone niż przedtem.
Wyszłam i czekałam
przez chwilkę, aż Phillipp otworzy drzwi.
Miał jakby takie…
większe kły niż inni. A na tych kłach…
- Próbowałem nową
pastę do zębów…
-I to ona tak
wydłużyła i wyostrzyła ci zęby? – zagadnęłam ironicznie.
- Nie… Ona nie chce
zejść z moich zębów, więc jutro rano idę do dentysty. – wyjaśnił z uśmiechem
Za Phillippem stał
jakiś mężczyzna w czarnej... sukience?! I w pelerynie, czerwonej, jak jego wydłużone zęby… Jego twarz wyglądała strasznie.
A usta miał tak krwiste jak Phill. Ten dziwny facet z kieszeni wyjął nóż i
chciał rąbnąć Phillippa nim w plecy.
- O MATKO!!! UWAŻAJ!!!
– wrzasnęłam z płaczem, przytuliłam się do Philippa i zamknęłam oczy.
- Co? – zdziwił się. –
Czego się boisz?
A więc to była tylko
moja bujna wyobraźnia… Mam nadzieję.
Jej... mocny, bardzo mocny rozdział.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, bo jest emocjonujący i bardzo fajnie się go czyta.
Jestem ciekawa następnego rozdziału.
Kiedy się pojawi? Bo już nie mogę się doczekać. *.*
Wow... Ale sie dzieje!
OdpowiedzUsuńPo prostu akcja się rozrasta^^ Haha a te zwidy Rosalie to były zwidy, czy co? O.o
Kurcze, tyle tajemnic^^
Rewelka ;*
Nicol <3
http://harrykochakotki.blogspot.com/
Ja chcę więcej! :))))))))))))
OdpowiedzUsuńNieźle :) Ostatnio znów nie komentowałam za co mam nadzieję mi wybaczysz. Wczoraj ściągnęłam nową przeglądarkę i już nie powinno być takich problemów. Inaczej mówiąc - Mozilla Firefox dobra na wszystko :D Czekam na następny rozdział, życzę weny i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńhttp://the-magic-of-dreams.blogspot.com/
Werka <3
Ja cię kręcę! Co to się dzieje?! O.o
OdpowiedzUsuńCo Phill zrobił?
Aaaaaaaaaa! Ja muszę się tego szybko dowiedzieć!