niedziela, 27 lipca 2014

Przerwa...

Cześć!
Dziś w nocy wyjeżdżam, z tego oto powodu raczej w tym tygodniu postów nie będzie...
Poza tym, nie mam weny, ale może na wczasach jej nabiorę.
Wrócę za 8-9 dni i kilka dni po powrocie napiszę wam, jak było!
Tak a propos, jadę do Grecji!

Żeby wam się nie nudziło, w tym czasie zapraszam na inne blogi, które możecie poczytać w trakcie mojej nieobecności (zachęcam do ich obserwacji!).
i inne, o których pewnie zapomniałam...
PS: KIJ Z KOLEJNOŚCIĄ!!!

wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział XX

Hej!
Rozpoczęło się szukanie antidotum, a to oznacza, że gdy ono się odnajdzie, będę musiała zakończyć 1 część opowiadania. 
W 2 części będą losy dzieci bohaterów i pojawią się nowi. Do drugiej części zrobię zwiastun :)
Mam nadzieję, że ten rozdział się wam spodoba :3.
____________________________________
,,Odejdź''

*Perspektywa Phillippa*
Siedziałem w moim ogródku i paliłem niepotrzebne gazety i dokumenty. Było chłodno, a ogień trochę mnie ogrzał. Z sterty kartek wziąłem kolejną niezbyt użyteczną i patrzyłem, jak zmienia się ona w popiół. I jeszcze jedną... Następną... Już wyciągnąłem rękę, by zrobić to samo z kolejnymi, gdy poczułem lekki dreszcz na plecach, a przed moimi oczyma ukazały się skrawki papieru, które wirowały na wietrze. Czas jakby się zwolnił, gdy ten pergamin trafił w moje dłonie. Chwyciłem go, aby znów nie odleciał. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek czytał taki tekst!

Antidotum uzyskać chcesz,
po co?
Ty już dobrze wiesz.
Idź do domu swej miłości,
lecz oczekuj wielkiej złości.
Gdy ci przeżyć uda się,
normalne życie rozpocznie się...
13 maja 2009 roku.

Nerwowo przejrzałem napis jeszcze raz i spojrzałem przed siebie z lekkim niepokojem.
Zachowałem ten skrawek pergaminu, ale gdy chciałem go schować do kieszeni, on jakby ,,wyrwał się'' w górę. Potem poczułem przeszywający ból, a tekst zapłonął i pozostały z niego tylko kawalątki popiołu.
Wystraszyłem się. Wziąłem sztuczny odpowiednik RH+ z lodówki, ale pragnienie nadal nie ustąpiło. Nagle w mej głowie odezwał się głosik:
,,13 maja 2009 roku''. 
Słyszałem, jak te słowa przeobraziły się w okropne echo, które nie dawało mi spokoju.
Skąd ja mógłbym znać tę datę? Co ona oznacza? Co się wtedy wydarzyło...?
Miałem dość tych moich głupich myśli wobec tego dnia i postanowiłem troszkę poczytać. 

Nie pomogło...
Dotarło do mnie, że ten tekst został napisany 5 lat temu. Miałem 19 lat... Chwila! To wtedy zostałem wampirem! 
Ale to nie było 13 maja... to było o miesiąc wcześniej.
Antidotum to moje najskrytsze marzenie...
Teraz, w mojej głowie usłyszałem cały tekst. To tak mnie dręczy! Moją miłością jest Rosalie... W takim razie, muszę się do niej teleportować.
Zakręciłem się wokół , poczułem ogromny powiew wiatru na włosach i skórze, lecz trochę zabolał mnie brzuch. Nigdy nie wspominałem teleportacji jako miłe uczucie...
Chwilę potem znalazłem się pod domem Rosie. Zadzwoniłem do drzwi. Otworzyła mi i z uśmiechem zaprosiła mnie do środka. Nie wiedziała chyba, że zaraz nie spodoba jej się to, co usłyszy...
- Dawno cię nie widziałam - powiedziała siadając na kanapie.
- Cieszę się, że w końcu się spotkaliśmy, ale chciałbym z tobą o czymś porozmawiać... - zacząłem spokojnie.
- Jasne, siadaj. - zaproponowała.
- Od pewnego czasu... Właściwie od pięciu lat... Jestem obdarzony okropnym darem, a raczej klątwą. - tłumaczyłem i zobaczyłem, że jej mina wcale nie jest szczęśliwa. - Cierpię na... - przełknąłem ślinę. - wampiryzm.
- Nie żartuj sobie ze mnie! - zaśmiała się Rosalie. - Wampiry nie istnieją! - zapewniła.
- Ja nie żartuję, niestety... Mówię prawdę i tylko prawdę. 
- Jak to?! - zdenerwowała się. - Udowodnij. - zaniepokoiła się.
Gdy pokazałem jej moje kły i zdolność zmiany w nietoperza, uwierzyła mi. Ale nie była zadowolona.
- Odejdź... - mówiła przez łzy.
Już miałem wyjść ze smutną miną, ale ona wycedziła:
- Najpierw powiedz, dlaczego nie poinformowałeś mnie o tym wcześniej...
- Nie chciałbym cię stracić. - łza spłynęła po moim policzku. - Od dawna poszukuję antidotum, które jest odtrutką. Powiadomiono mnie, że ono jest u ciebie... - wyjąkałem ze smutkiem i dużym zmartwieniem.
- JAK TO U MNIE?! - krzyknęła ocierając sobie łzy.
Przeszukaliśmy chyba cały dom, ale nic nie znaleźliśmy... 
- I tak ci nie wybaczę. - mówiła. - Najlepiej... Idź już stąd. - poprosiła i z płaczem wybiegła z pokoju.




środa, 9 lipca 2014

Rozdział XIX

Hej!
Jest nowy wpis w Pamiętniku Rosalie, chętni mogą zajrzeć!
Przybyło mi obserwatorki! Dzięki!
Od dziś rozdziały będą mieć tytuły.
HAPPY BIRTHDAY TO ROZŚPIEWANA HISTORIA!
Komentujcie!
____________________________________________

,,Wysłuchaj mnie. Proszę''


*Perspektywa Roberta*
-Aha... - przewróciłem oczami - Jakbym kopnął w tyłek durnia...
- Tak... W sumie, widać, że naprawdę ci na niej zależy. - przyznała Rosalie poprawiając sobie fryzurę.
- Tylko jak do niej dotrzeć?! - myślałem.
- Mam pewien pomysł! - zabłysnęła brunetka.
- Jaki?
- Musisz tylko...

~*~

Pomysł Rosie bardzo mi się spodobał. Jest bardzo miła. Cieszę się, że mi pomaga. Postąpiłem według jej rad i zacząłem pisać.


Czy wiesz, jakie jest moje uczucie?
Gdy cię widzę, serce szarpie, jak na drucie...

Nie, to nie tak. A może jednak? Złapało mnie nagłe olśnienie! Napiszę o tym, co nam się przytrafiło! O tym, jak się poznaliśmy... O tym, co nas łączy... O pierwszej iskrze, którą poczułem, gdy ją spotkałem.

Ufff.... Po dwóch godzinach miałem już tekst i muzykę. Nie mogłem czekać ani chwili dłużej. Wziąłem pokrowiec na gitarę i podszedłem do domu Adelii. Wyjąłem gitarę i zadzwoniłem do drzwi.
- Tak? - powiedziała pogodnie, ale gdy mnie zobaczyła, uśmiech nagle spełzł jej z twarzy... - Czego chcesz? - ochrypłym głosem zapytała.
- Nie chcę od ciebie niczego... - zacząłem.
-Więc po jakiego diabła tutaj przylazłeś?! - zdenerwowała się.
- Tylko mnie wysłuchaj. Proszę. - zabłagałem.
- Zaraz idę do pracy, więc się pośpiesz... - spojrzała na mnie.
Zacząłem grać na gitarze wesołą piosenkę. Szczerze zdziwiłem się, że Adelia ma pracę. Może kłamie? Cóż. Intro się skończyło i wydobyłem z siebie głos. Gdy posłuchała pierwszej zwrotki najwyraźniej zmiękło jej serce, ale gdy spojrzała na zegarek, chciała pospiesznie iść. Śpiewając coraz szybciej, zagrodziłem jej drogę, a ona znów się uśmiechnęła. Już prawie kończyłem, ale postanowiłem zaśpiewać refren jeszcze raz. Odłożyłem gitarę na bok i miałem zamiar wziąć futerał z instrumentem i odejść, ale ona złapała mnie za ramię i zatrzymała mnie.
- Ja... Dziękuję! - oznajmiła wzruszona i wtuliła się we mnie. 
Bardzo się zdziwiłem. Był to dla mnie ogromny szok! Oczywiście, bardzo przyjemny szok...
- Chyba nie powinnam... - złapała się za głowę.
- Właśnie spełniłaś moje marzenie! - wyznałem, a potem złapałem się za usta i z wielkimi oczami na nią spojrzałem.
- Skłamałam... Wcale nie idę dziś do pracy... - jąkała Adi.
- To mam świetny pomysł... Zabieram cię do parku!
- Chętnie... - spojrzała na mnie.
Gdyby nie Rosalie, nie ułożyłoby się nam tak dobrze! Muszę wieczorem do niej zadzwonić i jej podziękować...
- ... więc dlatego nie przekonywałam się do ciebie... Po prostu tyle bliskich już straciłam... Nie chciałabym stracić ciebie... mógłbyś mnie zostawić. Ale teraz moje obawy zniknęły! Wiem, że twoje uczucia są prawdziwe! - mówiła wciąż Adelia.
- Czyli... ty mnie... - nie mogłem dobrać słów.
- Kocham cię! - powiedziała Adelia.
Gdy to usłyszałem, poczułem się najszczęśliwszy na świecie! Jednak moje szczęście przerwały myśli o moim wczorajszym śnie.
Okej, jeden punkt zaliczony. Adelia mnie kocha.
Tylko... Czy ten ktoś był moim ojcem? Czy ktoś chce mnie zabić?
Nie... To, że ona mnie kocha, to nie znaczy, że tamte podejrzenia też muszą się sprawdzić...

- Coś się stało? - z moich koszmarów wyrwał mnie kojący głos dziewczyny.
- Miałem sen... zresztą, nieważne... - zrezygnowałem.
- Może mogę pomóc? - mrugnęła wesoło.
- Nie, jest okej. - uśmiechnąłem się szeroko.
- Świetnie! Słuchaj, przepraszam cię...
-Za co ty mnie masz przeprosić?! - powiedziałem sarkastycznie. 
Ach, kochany sarkazm!
- Że cię nie rozumiałam... Kiedy twój najbliższy koncert?
-Adelia... Wiesz, ja... - niepewnie zacząłem. - Gdy mnie odrzuciłaś... to... skończyłem z piosenkarstwem.
- Chyba nie z mojego powodu?! - rozgniewała się.
- Niestety... To przez moją miłość do ciebie...
- Ty głupku! Ty porzuciłeś to, co kochasz dla jakiejś idiotki? Dla mnie?!
- Po pierwsze: Nie jesteś idiotką... Po drugie: Gdybym miał wybierać, i tak wybrałbym ciebie... Nie możesz się obwiniać. - wyjaśniłem.
- Dobra, okej. - machnęła ręką Adelia - Co mam niby zrobić, żebyś znów robił to co ci najbardziej wychodzi - śpiewał?
- Może mogę prosić o całusa...? - zaśmiałem się.
Zrobiła to. Marzenia się spełniają!
- Okej. Wracamy do domu, zaraz będzie padać. Odprowadzę cię. - powiedziałem.
- Dam sobie radę... A tak w ogóle, to pracuję teraz jako dziennikarka!
- Super!
- Ale obiecaj, że znów będziesz piosenkarzem. - spojrzała na mnie surowo.
- Okej. Ale jest jeszcze jedna rzecz, którą musisz zrobić...
- No nie...
- Dać się odprowadzić do domu!
Adelia zgodziła się. Był to najlepszy dzień mojego życia!

~*~
Gdy byłem już w domu, ogłosiłem mój wielki powrót, a potem zajrzałem na półkę z albumami. 
Natknąłem się na zdjęcie, które mnie zaintrygowało. Była na nim mama... Jak za nią tęsknię... Obok niej jakiś mężczyzna. Chwilka... To ten sam, który był w moim śnie! To mój ojciec!
Jeśli ten sen jest prawdziwy, to kto chce mnie skrzywdzić...?





poniedziałek, 7 lipca 2014

Liebster Blog Award

,,Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”
Nominację dostałam od hate-or-love-cath-story.blogspot.com, za co bardzo dziękuję!
Było mi niezmiernie miło, gdy się o tym dowiedziałam.

Odpowiadam na pytania:
1. Twoja ulubiona książka
Odp: Harry Potter - cała seria
2. Jak chciałbyś mieć na imię?
Odp: No nie wiem... Chyba Julia.
3. Gdzie chciałbyś mieszkać?
Odp: Nad morzem. Najlepiej w Mielnie.
4. Twój idol
Odp: Świętej pamięci John Lennon
5. Opisz się w dwóch słowach
Odp: Ambitna. Nieśmiała.
6. Gdybyś miał zaśpiewać z kimś w duecie, kto by to był?
Odp: Myślę, że z moim tatą. Ha ha!
7. Imię twojej sympatii
Odp: Nie mam sympatii.
8. Co najczęściej robisz ze swoją przyjaciółką?
Odp: Rozmawiamy o naszych zainteresowaniach, opowiadamy dowcipy.
9. Twój ulubiony blog
Odp: Mam wiele. Jak na razie hate-or-love-cath-story.blogspot.com, the-magic-of-dreams.blogspot.com i harrykochakotki.blogspot.com.
10. Za co lubisz swojego idola?
Odp: Za to, że zawsze dążył do pokoju na świecie.
Moje nominacje:
11. http://love-the-way-you-lie-horanek.blogspot.com/

Moje pytania do Was:
1. Gdybyś musiała wybrać, z kim sam na sam zostałabyś na Ziemi? (jedna osoba)
2. Co najbardziej lubisz robić?
3. Lubisz czytać?
4. Masz rodzeństwo?
5. Gdy nie piszesz, to co robisz?
6. Co cię skłania do pisania?
7. Kiedy miewasz gorsze dni, co może cię pocieszyć?
8. Lubisz chodzić z mamą na zakupy?
9. Ulubiony napój?
10. Ulubiony celebryta?
11. Ulubiona rzecz?


sobota, 5 lipca 2014

Relacja z pobytu w Parku Śląskim

Cześć!
Wiem, że to jest blog z opowiadaniem, ale chcę się wyróżniać, więc postanowiłam, że będę też wstawiać na niego posty ,,z mojego świata''.
Może to przyciągnie więcej czytelników?
Wracając do tematu...
____________________________________

Dziś cały dzień spędziłam poza domem.
Wyjechałam z mojego miasta około godziny 9:00. 
Podróż do Chorzowa zajęła mi i mojej rodzinie dwie godziny.
Podczas drogi czytałam gazetę, grałam na komórce i rozmyślałam o moich przyjaciołach. 
Gdy wreszcie byliśmy na miejscu (UFF!) poszliśmy zobaczyć rozkład jazdy kolejki wąskotorowej po Parku Śląskim. 
Niestety, spóźniliśmy się na najbliższą przejażdżkę, dlatego najpierw postanowiliśmy udać się do Wesołego Miasteczka.
Znając tamtejsze kolejki do wszystkich atrakcji, najpierw udaliśmy się na zjazd łodzią do basenu.
To jest jedna z lepszych kolejek (jeśli można to tak nazwać). Mnie się bardzo podobało.
Na początek wsiedliśmy do łódki i popłynęliśmy w stronę wielkiej windy. Gdy dojechała do ,,zjeżdżalni'' myślałam, że zaraz pomoczy mi się koszulka. Wszystko się udało i bezproblemowo, z wielką frajdą zjechaliśmy na dół.


Nie wiem, czy wy wiecie, ale jestem kompletnym tchórzem i nie miałam odwagi, by wsiąść do RollerCoasteru...

Wiem, że to chyba dziecinne (sama się śmieję)...
Tak. Byłam na karuzeli z KONIKAMI. 

Mój numer jeden to zdecydowanie ,,Balerina''.
Wsiadłam tam. Gdy tylko to coś zaczęło się ruszać, nie miałam pojęcia, gdzie znalazł się wtedy mój żołądek...
I czy nie zwrócę rogala z czekoladą.




Byliśmy też na samochodach. Podzieliliśmy się w pary.
Ja w jednym samochodzie z tatą, a moja siostra z mamą.
Był niezły ubaw!


Jedną z największych atrakcji była ,,Gwiazda Duża''.
Moja mama zrezygnowała, ale poszłam tam razem z tatą i siostrą. To był niezły wypoczynek po tych ekstremalnych kolejkach.
Gdy nasz wagonik dojechał na samą górę, czułam, jakby ktoś uszczypnął mnie w ucho - tata wyjaśnił, że to ze względu na zmianę ciśnienia.
Na właśnie tym obiekcie został pobity rekord Guinnessa.
Pewni mężczyźni wsiedli tam około godziny 8:20 w piątek, dwudziestego czerwca i przesiedzieli tam 56 godzin i 25 minut!
Wszystko dla chorej Natalii, która cierpi na chorobę serca, przeszła udar i zawał. Trzeba było zebrać aż 150 tysięcy złotych. Trwała zbiórka.
Uważam, że to chwalebny i godny podziwu wyczyn - tyle czasu, by uratować życie dziecka.
To naprawdę dobrzy ludzie.
Odsyłam jeszcze do pewnych linków, w którym znajdziecie szczegóły.
(KLIK) (KLIK) (KLIK)
Zapomniałabym o wspaniałej przygodzie na ,,Tagadzie''!
Tu też miałam niezłe problemy z żołądkiem, ale wrażenia były tego warte.
To się tak fajnie kręci!
Tak szybko!
Ekstremalnie!
Oczywiście, w Wesołym Miasteczku są też inne obiekty.
Wymieniłam te najbardziej atrakcyjne.

Gdy skończyliśmy się bawić, wybraliśmy się na kolejkę wąskotorową. Było fajnie.
Czułam się jak Harry Potter! Ha ha!
Potem kolejny przejazd.
Tym razem koleją, która jechała NAD Parkiem Śląskim.
Szkoda, że nie było tam klimatyzacji...
Na koniec wyjścia pojechaliśmy do Silesii - galerii handlowej.
Byliśmy tam krótko.
Potem w restauracji IKEA zjedliśmy obiad i wróciliśmy do domu...

To była udana wycieczka.
Najlepsze było to, że pogoda nam dopisała!
Hu hu, horoskop się nie mylił.
07. 05 to naprawdę mój szczęśliwy dzień!
KOMENTUJCIE!
CHCECIE WIĘCEJ POSTÓW TEGO TYPU?