środa, 2 lipca 2014

Rozdział XIX

Cześć!
Wena wróciła, a najbardziej spodobała mi się pierwsza część rozdziału.
A co z wami?
Jak mijają wakacje?
Komentujcie!
____________________________________________________________________________


*Perspektywa Roberta*
Rozglądałem się wokół. Otaczały mnie piękne drzewa i krzewy, słyszałem śpiew ptaków, czułem wyrazisty zapach kwiatów... Zamknąłem oczy. Usłyszałem znajomy mi głos. Był tak wesoły, żywy i pogodny... A gdy zobaczyłem, do kogo on należał, mocno się zdziwiłem. Podeszła do mnie i rzuciła się mi w ramiona. Nigdy nie byłem tak szczęśliwy. Płakałem. Wiedziałem, że za chwilę już jej przy mnie nie będzie. Z jednej strony cieszyłem się ogromnie - a z drugiej czułem narastający smutek i ból. Moje mieszane uczucia przerwał pocałunek dziewczyny. Nie wahałem się ani chwili. Nie odtrąciłem jej. Wiedziałem, że ona mnie kocha. Potem udaliśmy się nad pobliski staw. Razem słuchaliśmy rechotania żab. Świat wydawał się być takim ukojeniem dla życia! Przykucnęliśmy, objęliśmy się i miało być tak pięknie... gdyby nie ten piekielny wrzask, który usłyszałem!
Zostawiłem Adelię na chwilę samą i poszedłem zobaczyć, czy przypadkiem komuś nie dzieje się krzywda.
Co? Jak to? To niemożliwe... Gdy zauważyłem tą sylwetkę, stanąłem jak słup wpatrując się w tę koszmarną scenę.
 Jakiś mężczyzna pojawił się nagle, stanął przede mną i wymruczał błagającym tonem ,,Synu, uważaj...'' . Zobaczyłem jedynie pistolet i zrozumiałem, że kula leci w moją stronę.
~*~

Obudziłem się oddychając szybko. Pospiesznie wydobyłem się spod kołdry i się ubrałem. Wciąż nie mogłem zrozumieć mojego dziwacznego snu. Czy to prawda? Czy Adelia mnie kocha? Czy tajemniczy mężczyzna jest moim ojcem? Kto krzyczał? Kto chce mnie zabić...?
-To wszystko jakieś bzdury! - oburzyłem się patrząc w lustro. Miałem wrażenie, że ktoś nade mną czuwa i jest przy mnie. W lustrze widziałem moją mamę i tajemniczego pana. Potem zniknęli w mroku, a światło w łazience zgasiło się niemal tak prędko, jak moja nadzieja...
~*~

Była godzina 12:00. Ciekawił mnie ten mój sen i postanowiłem go spisać, nim zapomnę o tym zdarzeniu.
Włączyłem telewizję. Jak zwykle nudy... Grałem sobie w moją ulubioną grę wideo, gdy ktoś do mnie zapukał. 
- Otwarte! - krzyknąłem bez entuzjazmu.
Do mojego domu weszła brunetka ubrana w piękną sukienkę w szarym kolorze.
- Witaj! - powiedziała wesoło. - Przyszłam, bo chcę ci pomóc...
Poszedłem do niej i zapytałem, jak się nazywa.
- Jestem Rosalie Jones. To ja kiedyś zaczepiłam cię w parku, jak ty spieszyłeś się do Adelii.
- Ach, tak... - westchnąłem. - Chwila, - zaniepokoiłem się. - skąd ty wiesz, że ona ma na imię Adelia?!
- Bo ją znam! - zaśmiała się dziewczyna.
- Uff... Jak niby możesz mi pomóc? Jeśli chcesz, żebym powrócił do piosenkarstwa, to nawet nie próbuj...
- Spokojnie! - przerwała mi. - Chcę ci pokazać, jak dotrzeć do Adelii. Znam ją od podstawówki. Wiem jaka jest, co lubi, co ją denerwuje i... pomyślałam, że mogę się jakoś przydać!
- Mmm... - zastanawiałem się. - Dobra. Wejdziesz na kawę? - zaproponowałem.
- Chętnie.
Wypiliśmy gorący napój i zaczęliśmy rozmawiać.
- No więc...- mówiła Rosalie, co chwila przełykając kawę - na początek zacznijmy od tego, co ty o niej wiesz.
- Ja? - popatrzałem na nią ze zdziwieniem.
-Tak, ty. - odpowiedziała.
- Emm... Nie kocha mnie, nienawidzi mnie, ja ją denerwuję... To chyba tyle! - powiedziałem ironicznie.
- Nieprawda! - zaprzeczyła Rosalie. - Ona cię bardzo lubi! Ja wiem, dlaczego cię odtrąciła...
-Ty... ty wiesz? - zapytałem.
- No jasne! Każdy jej chłopak ją rzucał, bała się, że z tobą będzie tak samo, nie dość, że jesteś chłopakiem, to jeszcze sławnym... Pamiętam, jak rok była z tym swoim Jasonem! Potem ją zostawił samą i związał się z inną lasencją. W sumie, niezłe z niego było ciacho... Ale jaki on był wredny! CHODZĄCE ZŁO! - ostatnie słowa powiedziała z ogromną złością.

3 komentarze:

  1. Szkoda, że rozdział taki trudny, jednak bardzo fajny.

    http://life-is-brutal-now.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. WOW! Ile sie dzieje! Wiedziałam, że Rosalie jest miłą! Ona jest baaaaaardzo fajna^^ To takie miłe z jej strony, że pomaga Robertowi :)

    Czadowy rozdział, czekam na next!
    Nicol <3
    http://harrykochakotki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. O.o jaki sen... normalnie się przestraszyłam, że to się dzieje naprawdę...
    Ale ślicznie to wszystko opisałaś i wgl. cały rozdział superancki :D
    Wiedziałam, że wena wróci :)
    Ale się cieszę, że Rosalie pomoże Robertowi! Ona jest taka dobra! Bardzo ją polubiłam ;)

    OdpowiedzUsuń