czwartek, 8 maja 2014

Rozdział XI

Hej!
Nie mogłam się powstrzymać i rozdział dodaję już dziś.
Proszę o komentowanie i przeczytanie wiadomości w pasku bocznym bloga.
Dziękuję!
______________________________________________________


*Perspektywa Rosalie*
Dziś miał być najnudniejszy dzień w całej historii wszechświata (oprócz ciągłego pouczania dzieci przez nauczycieli w podstawówce). Czułam się, jakbym nigdy, przenigdy nie mogła wpaść na jakiś fajny pomysł, co do planów na weekend. A właśnie była sobota. A ten dzień zawsze kojarzył mi się z czymś wspaniałym.
Najgorsze jest to, że Adelia się ode mnie odwróciła. Chwileczkę… A to nie ja ją zignorowałam? Nie wiem. Już naprawdę nie mam pojęcia, kto zawinił.
Był ranek. Leniwie wydobyłam się z miękkiej pościeli na moim łóżku i powolnymi krokami doszłam do łazienki. Zimny prysznic postawił mnie na nogi. Szybko się uczesałam, umyłam zęby i nałożyłam delikatny, lekko-różowy błyszczyk na moje usta. Myślałam nad strojem na dziś, bo w końcu postanowiłam, że przespaceruję się po parku. Aż nareszcie ubrałam na siebie  to:
Wyglądałam… Przeciętnie.
Zanim wyszłam, jeszcze zjadłam kanapkę z szynką, serem oraz sałatą, wypiłam dwie szklanki wody i…
Nagle przypomniałam sobie o paczce, którą wczoraj dostałam. Jeszcze jej nie otworzyłam i popatrzałam, kto ją przysłał.
To był Phillipp. Zrobiło mi się na serio bardzo miło. Jaka to okazja? Do kartonowego pudełka przyczepiony był liścik, którego treść brzmiała następująco:
,,To dla Ciebie Rosalie, żebyś odstresowała się przed jutrzejszą sesją. Przyjdź do mnie o 12: 00, przebierzemy Cię i zaczniemy pracę’’
W przesyłce była książka pod tytułem ,,Miłosny krąg’’. Och, marzyłam o tej książce!
Dopiero teraz do mnie dotarło, że przecież dziś jest sesja! O Jezu, nie zdążę! Za 20 minut muszę tam być!
Tak biegłam, że aż się przewróciłam. Zamówiłam pośpiesznie taksówkę i 5 minut później siedziałam w żółtym aucie jadąc do studia Phillippa.
- Będzie 15 złotych. – uśmiechnął się pan taksówkarz.
Wymamrotałam ciche ,,Dziękuję!’’ po czym wręczyłam mu pieniądze. Weszłam do ogromnego wieżowca i ponieważ winda się zepsuła, musiałam wchodzić po schodach na 4 piętro.
Zapukałam do błękitnych drzwi i otworzył mi Phillipp.        
- Cześć! – powitał mnie ciepło.
- Hej. – odparłam z uśmiechem.
- Chodź do garderoby, stylistka już tam na ciebie czeka. – zaproponował.
Oczywiście, nie odmówiłam mu i weszłam do wielkiego pokoju przepełnionego sukienkami i strojami.
ŁAŁ! Ja marzę, żeby mieć w moim apartamencie taki cudowny pokój! Przecież tu są sukienki gwiazd!
O, proszę. Na ścianie wisiało zdjęcie Demi Lovato w extra stylizacji!
- Witam w naszej garderobie. Jestem Florie Evans. A ty, to zapewne Rosalie Jones? – powiedziała kobieta w koku na głowie i zwiewnej, jasno-różowej sukience.
- Och… Ja? – zaśmiałam się – Tak, tak. To ja.
- Usiądź tutaj. – poprosiła mnie Florie
Zrobiła mi lekkie loki w końcówkach włosów, pomalowała moją buzię czerwoną szminką, na rzęsy nałożyła tusz, oczy musnęła błękitnym cieniem do powiek i kazała mi ubrać niebieską sukienkę.
Teraz już nie wyglądałam przeciętnie… Byłam przecudna!
- I jak ci się podoba? – spytała stylistka, gdy ja przeglądałam się z radosnym śmiechem przed lustrem.
- Wyglądam świetnie! – krzyknęłam z radości.
- Phillipp czeka na ciebie w studiu fotograficznym, które znajduje się po prawej stronie korytarza. Powinnaś tam trafić. –wyjaśniła Florie.
Postąpiłam według rad stylistki i weszłam do pomieszczenia. Tam czekał na mnie Phillipp, który ze zdumienia otworzył usta tak, że jego buzia miała kształt litery ,,O’’. Na pewno miał na myśli mój oszałamiający wygląd.
- Możemy zaczynać.
Sesja to była cudowna 2-godzinna zabawa! Musiałam przybierać wszelakie pozy i pierwszy raz w życiu poczułam się jak modelka! Gdy skończyliśmy, poprosiłam Phillippa, żeby poszedł ze mną na spacer po parku. Bez wahania zgodził się i udaliśmy się na miejsce.
Idąc po parku prowadziliśmy przecudne rozmowy! Mogłabym tak gadać z nim cały czas.
- Ładnie wyglądałaś w tej sukience. – przyznał brunet.
- Dzięki! – zarumieniłam się po czym wpadłam w górę piachu.
- Och, zawsze coś ci się musi stać? –zmartwił się Phill.
- Ach… -westchnęłam – Ironia losu…
Po tym oboje wybuchliśmy śmiechem.
Ku mojemu zdziwieniu, obok mnie przebiegł Robert Flogers! Widać było, że jest bardzo zmartwiony, więc przeprosiłam na chwilkę Phillippa i pobiegłam za nim, by spytać się, czy nie mogę mu jakoś pomóc.
- Cześć! Am… Em… Jestem Rosie Jones. Coś się stało? – wyjąkałam
Rob obrócił się w moją stronę i wyznał:
- Moja przyjaciółka ma kłopoty… Dostała kulą w biodro i jest w szpitalu… I muszę do niej biec.
-Zaczekaj! Jak ona miała na imię?
- Ade… A co cię to obchodzi?! W takiej ważnej sytuacji nie będę pierwszej lepszej dziewczynie opowiadał o moich sprawach.
- W takim razie… Pa! – krzyknęłam.
Chciałam wrócić do Phillippa, ale on już sobie poszedł. Nie zdążyłby wyjść z parku tak szybko, a jednak, nie było go w zasięgu mojego wzroku.
Ade… Adelia? TO ONA?! Przecież Rob się z nią przyjaźni… Czyli to ona ma kłopoty!

Ona mnie zostawiła… Ale ja nie będę wredna!

3 komentarze:

  1. Hej :*
    Wpadam tutaj przypadkiem. ;) Bardzo fajny rozdział i jestem na maxa ciekawa, co będzie dalej. :)
    Zagłębię się w pozostałe rozdziały, zapewne będą tak świetne jak ten. :3
    Pozdrawiam. :*
    _____________________________________________
    http://kolorowa-biel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. No,no,no... genialne!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko! Biedna Adelia!
    Ciekawe, czy dziewczyny się pogodzą? Mam nadzieję, że tak.
    Fajny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń