Hej, to znowu ja z kolejnym rozdziałem ;)
Możecie go również zaliczyć do pogaduszek na marzec...
No więc tak. Ten rozdział może nie jest aż tak nudny jak I, ale czuję, że może wam się nie spodobać.
Pozdrawiam Werę3008, Nelly Horan i Wiktorię O. ;)
To taka dedykacja! :)
____________________________________________________________
*Perspektywa Adelli*
Stałam teraz na ulicy
Nowego Yorku. Zostałam tu przez chwilę, aby na pożegnanie przyjrzeć się
budynku, w którym mieszkałam. Przez jedno z okien widziałam mój apartament. Ku
mojemu zdziwieniu w oknie ukazała się Rosie, która spoglądała na mnie bardzo
zmartwiona.
,,Co się stało? Czyżby
czuła żal?’’ – myślałam.
Po kilku minutach
wpatrywania się w smutną twarz byłej przyjaciółki, postanowiłam udać się na
dworzec kolejowy, by stamtąd pojechać do Miami. Kupiłam bilety i niedługo potem
na dworcu pojawił się pociąg. Podróż zajęła mi kilka godzin. Słuchałam muzyki,
czytałam ciekawe książki i rozmyślałam o Rosalie.
Dojechałam na miejsce.
Stęskniłam się już za moim rodzinnym miastem… Rodzina… Tak, to dobre słowo. Na
licznych słupach wisiało ogłoszenie o koncercie Roberta Flogersa, mojego
ulubionego piosenkarza. Mam nadzieję, że uda mi się zdobyć bilet…
Udałam się do mojego
rodzinnego domu, który otrzymałam w spadku po mamie i tacie.
Westchnęłam i
otworzyłam drzwi…
- Ależ się tu nakurzyło!
– stwierdziłam.
Natychmiast wzięłam
szczotkę do kurzów i posprzątałam. Przygotowałam sobie sałatkę na obiad.
Jedząc posiłek
poczułam się bardzo samotna… Brak mamy i taty, no i siostry… I w dodatku
Rosalie, która odwróciła się do mnie plecami po tylu latach znajomości.
Nagle mój niepokój
przerwała myśl o koncercie Roberta. Pospiesznie otworzyłam laptopa i zamówiłam
bilet! Miałam jedno z najlepszych miejsc na Sali koncertowej! Będzie świetnie!
Chyba…
Po kilku dniach bilety
przyszły pocztą. Byłam wniebowzięta i po prostu musiałam pójść do sklepu, żeby
kupić jakąś wystrzałową kreację! Fajnie byłoby, gdyby Robert mnie zauważył…
- Już jutro koncert! –
wykrzyknęłam radośnie po zakupach.
Robiło się ciemno,
więc zaczęłam się kąpać.
Pod lustrem leżała
jakaś karteczka! Szybko wzięłam ją do ręki i odczytałam napis:
,,To koniec,
ślicznotko…’’.
Z początku się
przeraziłam, ale w moja podświadomość uważała inaczej:
,,Ktoś robi sobie ze
mnie tylko żart’’.
- Czego koniec? Jeśli
chodziło komuś o karierę modelki, to sprawa jest zakończona.-odezwałam się.
I nagle do głowy
przyszła mi myśl, że skoro już nigdzie nie pracuję, to, do czego ja w życiu
będę potrzebna?! Muszę odnaleźć swoje hobby…
Ubrałam się w moją
pidżamkę w baranki i nieoczekiwanie bardzo szybko zasnęłam.
Był ranek. Już dziś o
15:00 koncert!
Do godziny 13:00
oglądałam telewizję, a potem był czas na przebranie się i pójście do fryzjera.
Chciałam wyglądać oszałamiająco. Tak też było! O godzinie 14:30 wyszłam z
salonu fryzjerskiego i pojechałam moim autem na miejsce koncertu.
Kilka minut po
planowanej godzinie rozpoczęcia koncertu, wydarzenie się zaczęło.
Kiedy Robert wyszedł
na scenę, zaparł mi dech w piersiach, tak, że nie mogłam piszczeć z radości jak
inne fanki.
Spojrzałam na niego i
jak zwykle uznałam, że jest najprzystojniejszy na świecie…
-Uah… - westchnęłam cicho.
- Witaj Miami! –
wrzasnął Robert do mikrofonu.
Na jego głos wszyscy
klaskali w dłonie. Piosenkarz zaczął występ i śpiewał swoje hity, takie jak:
,,You love me’’ , ,,Forever Alone’’ i ,,My radio’’.
Spojrzałam w bok, a
tam… Rosalie! Nie wiedziałam, że też lubi Flogersa…
-Cześć! – powiedziałam
ze wstydem.
- Hej… - odpowiedziała
mi niezbyt entuzjastycznie Rosie.
Właśnie chciałam pójść
do toalety, gdy się potknęłam o nogę Rosalie, która chyba podłożyła mi ją specjalnie.
- Ała! – krzyczałam. –
Nie mogę ruszać nogą! Nie umiem chodzić!
Wrzeszczałam tak
głośno, że sam Robert to usłyszał i powiedział:
- Robimy krótką
przerwę.
Potem zadzwonił na
pogotowie i… Wziął mnie na ręce. Czułam się jednocześnie upokorzona, ale i
szczęśliwa.
- Cześć… Boli cię
bardzo? – spytał chłopak.
- Tak… Dzięki, że
pytasz… Jestem Adelia Parkson…
- Mnie już znasz. –
uśmiechnął się do mnie, po czym dał mi swój numer telefonu.
I pomyśleć, że jego
uwagi nie przykuł mój strój… ale moja noga.
Jeeeeeeejku! Przeczytałam wszystkie rozdziały od razu! (Dzięki dla Nelly, bo to właśnie dzięki niej znalazłam tego bloga^^ )
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: OMG!
Po drugie: OMG!
PO trzecie: uhh... czekaj... co ja miałam... ah tak! O.M.G.!!!!
REWELACJA!, DZIEWCZYNO!
Świetne opowiadanie, świetni bohaterowie, świetna historia i co jeszcze? Świetna autorka;) Bardzo fajnie piszesz, nie masz problemów z ortografią (co jest problemem na wieluuuu blogach- punkt dla Ciebie) no i tworzysz piękne zdania! Wszystko układa się w perfekcyjną całość i aż się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału!
Po prostu cudownie! Masz prawdziwy talent :)
Twoja nowa fanka- Nicol <3
http://harrykochakotki.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo też nie pisałam ja. Przepraszam, że usuwam komentarze, ale ten powyżej nie napisałam ja i nie chce żeby tu był... A tak ode mnie - wszystko super i mam nadzieję, że pod innymi wpisami będą już moje komentarze :)
UsuńPozdrawiam :*
Jak przeczytałam "To koniec, ślicznotko..." to aż mi serce zaczęło szybciej bić. Normalnie się przestraszyłam! Jednego zdania! Ale ze mnie tchórz...
OdpowiedzUsuńJak słodko, że Rober jej pomógł. Tylko ta akcja na końcu mogła być trochę bardziej rozwinięta, ale to tylko moja opinia, więc się nie przejmuj :) Ogóle rozdział genialny i na pewno nie był nudny!
buziaczki,
Ania :)