Hej!
Jest nowy wpis w Pamiętniku Rosalie, chętni mogą zajrzeć!
Przybyło mi obserwatorki! Dzięki!
Od dziś rozdziały będą mieć tytuły.
HAPPY BIRTHDAY TO ROZŚPIEWANA HISTORIA!
Komentujcie!
____________________________________________
,,Wysłuchaj mnie. Proszę''
*Perspektywa Roberta*
-Aha... - przewróciłem oczami - Jakbym kopnął w tyłek durnia...
- Tak... W sumie, widać, że naprawdę ci na niej zależy. - przyznała Rosalie poprawiając sobie fryzurę.
- Tylko jak do niej dotrzeć?! - myślałem.
- Mam pewien pomysł! - zabłysnęła brunetka.
- Jaki?
- Musisz tylko...
~*~
Pomysł Rosie bardzo mi się spodobał. Jest bardzo miła. Cieszę się, że mi pomaga. Postąpiłem według jej rad i zacząłem pisać.
Czy wiesz, jakie jest moje uczucie?
Gdy cię widzę, serce szarpie, jak na drucie...
Nie, to nie tak. A może jednak? Złapało mnie nagłe olśnienie! Napiszę o tym, co nam się przytrafiło! O tym, jak się poznaliśmy... O tym, co nas łączy... O pierwszej iskrze, którą poczułem, gdy ją spotkałem.
Ufff.... Po dwóch godzinach miałem już tekst i muzykę. Nie mogłem czekać ani chwili dłużej. Wziąłem pokrowiec na gitarę i podszedłem do domu Adelii. Wyjąłem gitarę i zadzwoniłem do drzwi.
- Tak? - powiedziała pogodnie, ale gdy mnie zobaczyła, uśmiech nagle spełzł jej z twarzy... - Czego chcesz? - ochrypłym głosem zapytała.
- Nie chcę od ciebie niczego... - zacząłem.
-Więc po jakiego diabła tutaj przylazłeś?! - zdenerwowała się.
- Tylko mnie wysłuchaj. Proszę. - zabłagałem.
- Zaraz idę do pracy, więc się pośpiesz... - spojrzała na mnie.
Zacząłem grać na gitarze wesołą piosenkę. Szczerze zdziwiłem się, że Adelia ma pracę. Może kłamie? Cóż. Intro się skończyło i wydobyłem z siebie głos. Gdy posłuchała pierwszej zwrotki najwyraźniej zmiękło jej serce, ale gdy spojrzała na zegarek, chciała pospiesznie iść. Śpiewając coraz szybciej, zagrodziłem jej drogę, a ona znów się uśmiechnęła. Już prawie kończyłem, ale postanowiłem zaśpiewać refren jeszcze raz. Odłożyłem gitarę na bok i miałem zamiar wziąć futerał z instrumentem i odejść, ale ona złapała mnie za ramię i zatrzymała mnie.
- Ja... Dziękuję! - oznajmiła wzruszona i wtuliła się we mnie.
Bardzo się zdziwiłem. Był to dla mnie ogromny szok! Oczywiście, bardzo przyjemny szok...
- Chyba nie powinnam... - złapała się za głowę.
- Właśnie spełniłaś moje marzenie! - wyznałem, a potem złapałem się za usta i z wielkimi oczami na nią spojrzałem.
- Skłamałam... Wcale nie idę dziś do pracy... - jąkała Adi.
- To mam świetny pomysł... Zabieram cię do parku!
- Chętnie... - spojrzała na mnie.
Gdyby nie Rosalie, nie ułożyłoby się nam tak dobrze! Muszę wieczorem do niej zadzwonić i jej podziękować...
- ... więc dlatego nie przekonywałam się do ciebie... Po prostu tyle bliskich już straciłam... Nie chciałabym stracić ciebie... mógłbyś mnie zostawić. Ale teraz moje obawy zniknęły! Wiem, że twoje uczucia są prawdziwe! - mówiła wciąż Adelia.
- Czyli... ty mnie... - nie mogłem dobrać słów.
- Kocham cię! - powiedziała Adelia.
Gdy to usłyszałem, poczułem się najszczęśliwszy na świecie! Jednak moje szczęście przerwały myśli o moim wczorajszym śnie.
Okej, jeden punkt zaliczony. Adelia mnie kocha.
Tylko... Czy ten ktoś był moim ojcem? Czy ktoś chce mnie zabić?
Nie... To, że ona mnie kocha, to nie znaczy, że tamte podejrzenia też muszą się sprawdzić...
- Coś się stało? - z moich koszmarów wyrwał mnie kojący głos dziewczyny.
- Miałem sen... zresztą, nieważne... - zrezygnowałem.
- Może mogę pomóc? - mrugnęła wesoło.
- Nie, jest okej. - uśmiechnąłem się szeroko.
- Świetnie! Słuchaj, przepraszam cię...
-Za co ty mnie masz przeprosić?! - powiedziałem sarkastycznie.
Ach, kochany sarkazm!
- Że cię nie rozumiałam... Kiedy twój najbliższy koncert?
-Adelia... Wiesz, ja... - niepewnie zacząłem. - Gdy mnie odrzuciłaś... to... skończyłem z piosenkarstwem.
- Chyba nie z mojego powodu?! - rozgniewała się.
- Niestety... To przez moją miłość do ciebie...
- Ty głupku! Ty porzuciłeś to, co kochasz dla jakiejś idiotki? Dla mnie?!
- Po pierwsze: Nie jesteś idiotką... Po drugie: Gdybym miał wybierać, i tak wybrałbym ciebie... Nie możesz się obwiniać. - wyjaśniłem.
- Dobra, okej. - machnęła ręką Adelia - Co mam niby zrobić, żebyś znów robił to co ci najbardziej wychodzi - śpiewał?
- Może mogę prosić o całusa...? - zaśmiałem się.
Zrobiła to. Marzenia się spełniają!
- Okej. Wracamy do domu, zaraz będzie padać. Odprowadzę cię. - powiedziałem.
- Dam sobie radę... A tak w ogóle, to pracuję teraz jako dziennikarka!
- Super!
- Ale obiecaj, że znów będziesz piosenkarzem. - spojrzała na mnie surowo.
- Okej. Ale jest jeszcze jedna rzecz, którą musisz zrobić...
- No nie...
- Dać się odprowadzić do domu!
Adelia zgodziła się. Był to najlepszy dzień mojego życia!
~*~
Gdy byłem już w domu, ogłosiłem mój wielki powrót, a potem zajrzałem na półkę z albumami.
Natknąłem się na zdjęcie, które mnie zaintrygowało. Była na nim mama... Jak za nią tęsknię... Obok niej jakiś mężczyzna. Chwilka... To ten sam, który był w moim śnie! To mój ojciec!
Jeśli ten sen jest prawdziwy, to kto chce mnie skrzywdzić...?